środa, 10 sierpnia 2016

Katarzyna Bonda - Pochłaniacz

Pochłaniacz wpadł w moje ręce całkiem przypadkowo, podobnie zresztą jak cała masa książek uprzednio. Ot, ktoś czytał, skończył, dał do ręki, pochwalił... Pierwszy tom połknąłem szybko (bo zaznaczyć należy, że w moje ręce trafiło wydanie Pochłaniacza podzielone na dwa tomy, wydane w serii "Mistrzynie Polskich Kryminałów"), a że dostałem w prezencie tylko część pierwszą, drugą szybciutko nabyłem drogą kupna w pobliskim mojemu domostwu kiosku ruchu. Nie chciałem ryzykować poszukiwań i ewentualnego czekania na dostarczenie książki, w przypadku gdyby okazała się już niedostępna w tradycyjnym kanale sprzedaży. Kiedy wpadam w wir intrygi, lubię bez zbędnego oczekiwania kończyć to co zacząłem. A przyznać muszę, że intryga mnie wciągnęła. Choć akcja nie jest wartka jak potok Strzyży po obfitych opadach deszczu, choć na upartego doszukałbym się kilku nieścisłości, czy, w niektórych przypadkach (bohaterów drugoplanowych i wydarzeń), delikatnego braku logiki, to książka ma swój urok i czyta się ją dobrze. Bez wątpienia, dla mnie, wartością dodaną Pochłaniacza jest umiejscowienie jego akcji w Gdańsku i w Sopocie, czyliż moich rodzinnych stronach, a także smaczki związane z aferą Amber Gold... A główna bohaterka, Sasza Załuska ? Cóż, da się ją polubić. Może nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia, jak choćby do innego alkoholika Harry'ego Hole, niemniej jednak właśnie zaczynam czytanie Okularnika (kolejnego tomu opisującego przygody Saszy Z.). Innymi słowy, zostałem przez panią Bondę kupiony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz